Dzisiaj wybralam sie w Andy - Monia z Asia na konie....
celem glownym mojej wycieczki milo byc dojechanie na granicye z Chile ponad 3000mnpm
i wcszystko byloby fajnie gdyby nie fakt , ze przy 5 zdjeciu padl mi aparat;(((((( jakas maskara... chyba elektryka w nim siadla wiec do konca wakacji mojego camonika mam z glowy... kurde!!!! jednak staralam sie nie poddawac i probowac cos pokombinowac z moim telefonikiem... coby nie bylo niech zyje NOKIA;))))
gory cudne! przepiekne doliny, fantastyczne kolory, latajace kondory... po drodze glowna droga do Chile jest rowniez ála argentyniski reasort narciarski - stoki fajne ale infrastruktura chyba nawet w Polsce lepsze;)))
po drodze byl rowniez Puente del Inca - naturalny skalny most z cieplymi zrodlami z siarka na wysokosci 2700 mnpm. Szczyt Acoungua - najwyzszy po himalajach bo wg ostatnich doniesien ma 6962mnpm czyli wraznie robi.. niestety nam sie troszke ukryl w chmurach.. ale i tak bylo fajnie ze bylo widac bo 3 dni temu wial jakis speclajistyczny wiatr tutaj i generalnie w powietrzu wisi kurz od tego wiatru wiec z Mendozy gor nie widac... a jak sie tam troszke wjechalo to cudownie;)))
lunch zjadlam w typowym gurskim schronisku i tak tez troche smakowalo... roznica do polskich schronisk taka ze duzy wybor niezlego i w bardzo dobrej cenie wina byl;))))
a teraz mysle gdzie tu kupic jakas zapewne cyfroweczke jutro bo raczej mojego klocka nikt tu nie zreperuje;(((((
ze na to zapas trzeba bedzie brac to nie pomyslalam.....
pech....
oby ostatni na tym wyjezdzie;)
dwa pierwsze widoczki ktore jeszcze udalo mi sie chwycic canonikiem
widok na tzw silver plato
a tu troszke blizej (rowniez z autobusu)
widok na najwyzszy szcyt Ameryki - calej Acongua - tam po srodku w tyle w chmurach... w ostatnim roku pozwolenie na wejscie uzyskalo ponad 6700 osob, z czego 80% z poza Argentyny, 6 tam zginelo... najmlodszy ktory wszedl to 12 letni chlopiec ze stanow a najstarsza byla 72 letnia kobieta z Japoni....
w Puente del Inca jest zrodlo termalne z duza zawartoscia siarki.. kto byl w Turcji to wyglada podobniee jak takie male (ale male) pammukale i w baaaaaaaaardzo zoltym kolorze;))))
pamiatki ktore mozna tam kupic to np but wrzucony na 10 dni do wody... zmienia sie wlasnie w takie cudo;)))
a to ja przy wjezdzie z Chile do Argentyny;)) ale wialo!!!!
buzki i trzymajcie kciuki za pomyslne zakupy jutro bo inaczej ze zdjeciami bedzie slabo.....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale widoki czaderski już jak nam wysłałaś MMSa to też podziwialiśmy , a pogoda to u nas tez cały czas syfiata, ale oczywiścia zyczymy udanych zakupów. U nas skończyli układać ściezkę do domu i prtzed garażen , a wczoraj była u nas po południu Nutka z karolem i jedliśmy na obiad duszonke z własnych maślaków całuski AC
OdpowiedzUsuńNiech zyje Nokia - bardzo łane zdjecie przysłałaś
OdpowiedzUsuńPS nie wiem skąd u Alicji taji język ..czadersko, syfiato, ja Jej tago nie uczyłem...
Tatek
no Muti faktycznie troszke pojechalas;))) ale widze ze tak mlodziezowo cie ta pogoda nastraja;)))
OdpowiedzUsuńTatek - zgadza sie niech zyje nokia ale czegos normalnego tez musze poszukac;)))
madzik
Pamietam jak dawno temu pislam list do Ciebie jak bylas w USA. Odisalas mi ze tróskawki pisze sie przez u. No wiec przyszedl czas i na mnie i jakby sie dalo to bym podkreslila na czerwono w Twoim teksci "gurskie schronisko", taka gafa....
OdpowiedzUsuńCo do Mamusi jezyka to ja tez Jej nie uczyla, bo ja nie mowi syfiato tylko gowniana pogoda.
Madzik, podziwiam te Wasze wyjazdy i jak Wam sie udaje wynaleźć tam te wszystkie atrakcje - poza kupowanie butów oczywiście ;).... foty super-piekne widoki, ale poleniuchujcie troche bo ja od samego czytania jestem już zmęczona... ;) Trzymajcie sie i buziaki dla Moni i Asi! :)
OdpowiedzUsuń....no i sie wyzej nie podpisałam... MSzumna;)
OdpowiedzUsuńSister tak sie nie madrzyj... wczoraj poprawialam wszystkie bledy ale po pierwsze klawiatura to jakas inna a do tego zuzyta i wogole... z reszta co sie bedetlumaczyc;)))
OdpowiedzUsuńMadziu - leniuchujemy.... na zakupach tak jak dzisiaj;)))